Stres korporacyjny, czym jest, jak go rozpoznać i jak sobie z nim radzić.

2017-10-22

Prawie każdy z nas doświadcza stresujących sytuacji w pracy, niekiedy jednak stres osiąga niepokojące rozmiary, obciąża, nie pozwala funkcjonować poprawnie w obszarze życia prywatnego, nie pozwala na osiągnięcie stanu spokoju i relaksu, odbiera poczucie zadowolenia z pracy, a niekiedy z życia, co jest szczególnie mocno niepokojące i niebezpieczne. Zjawisko tzw. stresu korporacyjnego staje się ostatnio coraz mocniej zauważalne i niestety nasila się, obejmując stale większe grupy osób, zajmujących różne stanowiska, od tych najniższego szczebla, aż do wysokich stanowisk kierowniczych. Cierpią osoby specjalnie mocno niewykształcone, jak i osoby wysoko wykształcone, posiadające wiele fakultetów i mające ogromne osiągnięcia zawodowe. Cierpi ten , któremu „nie idzie” w pracy, jak i ten, który osiąga zadowalające wyniki. Stres korporacyjny swoją nazwę wziął od grup zawodowych skupionych w dużych i bardzo dużych organizacjach, cierpiących na nasilony stres, utrudniający zdrowe funkcjonowanie. Obecnie cierpi na niego zarówno pracownik firmy kurierskiej, sprzedawca z kasy w dyskoncie, nauczyciel, policjant, lekarz, ekspedient w sieciowym butiku, farmaceuta dużej sieciowej apteki, jak i osoby pełniące rolę przedstawicieli handlowych i menedżerów w potężnych organizacjach.

Pacjenci skarżą się, że życie w ciągłym napięciu odbiera im radość z życia, wielokrotnie często mają pieniądze na egzotyczne wakacje, nawet dwa razy do roku, ale nie umieją na nich odpoczywać. Wracają do domu po kilku godzinach pracy i mentalnie w niej pozostają, wracają do domów i nie mają siły pobawić się z dziećmi, zrobić prania czy choćby zdrowej kolacji, często w zamian zamawiają pizzę otwierając butelkę... wina, whisky, piwa etc. Drink, lampka ( zazwyczaj na jednej się nie kończy) wina, czy piwo na rozluźnienie staje się częstym mechanizmem zabezpieczającym przed totalnym popadnięciem w otchłań, jak mówią niektórzy. To niebezpieczny nawyk prowadzący wprost do uzależnienia, tym bardziej, że bardzo często ta butelka towarzyszy potem podczas pracy, którą często trzeba wykonywać po godzinach, w swoich domach. Taka praca to ciągłe sprawdzanie poczty e -mailowej, to ciągła potrzeba zrobienia czegoś na już, a najlepiej na wczoraj- jak mawiają pacjenci.

Najwięcej osób decyduje się na pomoc terapeutyczną już po odejściu z pracy, kiedy zaczynają czuć, że znajdują się w zupełnie innym środowisku, mniej obciążającym realnie, a mimo to oni wciąż nie potrafią się „wyluzować”. Niektórzy „łapią” się na tym, że coś jest nie tak dopiero wtedy, kiedy zaczynają się kłopoty z dziećmi, dla których nie mieli wystarczająco dużo czasu, baaa niekiedy sami orientują się, że starali się „zgotować” swoim dzieciom podobne "korpopiekiełko" przetrzymując swoje pociechy godzinami na świetlicy, zapisując na kolejne zajęcia pozalekcyjne, pod pretekstem rozwoju dziecka , ale i wypełnienia czasu, którego nie mogli dać swoim dzieciom, bo był on przeznaczony wyłącznie dla pracy, dla klientów, dla szefa, szefowej, kontrahentów i całej masy innych osób, natenczas niestety „ważniejszych” :(  Paradoksalnie, czasem zdarza się, że to dziecko jest przyprowadzane na terapię. Bo ma problem z emocjami, bo nie chce się uczyć, bo nie słucha się, jest jakieś zamknięte, inne niż kiedyś...Część osób „budzi” się z organizacyjnego letargu także wtedy, kiedy zaczyna zauważać u siebie problem z nadużywaniem alkoholu, lub kiedy partner zauważa ten problem. Do wyżej wymienionych dochodzą kłopoty rodzinne, małżeńskie, związki niejednokrotnie rozpadają się- „mój mąż to pracocholik” krzyczy żona, mamy pieniądze i co z tego?! Osoby pochłonięte pracą, zestresowane, żyjące w ciągłym napięciu, często nie są świadome, jaką krzywdę wyrządzają sobie, ale i swoim najbliższym. Partnerzy odsuwają się od siebie, przestają rozmawiać, zanika życie seksualne, bo najzwyczajniej osoby nie mają na nie ani czasu, ani chęci, a niekiedy blokady psychiczne powodują impotencję.

Na szczęście w większości przypadków przejściową i zazwyczaj całkowicie uleczalną.

Bywają również pacjenci, którzy wręcz przeciwnie- uciekają w seks. Seks- jako narzędzie służące obniżeniu napięcia, ogromnej frustracji czy także odzyskaniu kontroli, kiedy normalnie, na co dzień to oni przebywają pod ciągłym nadzorem swoich szefów. Tę grupę, stanowią głównie mężczyźni, często dobrze wykształceni, bardzo często na kierowniczym, menedżerskim stanowisku, mimo wszystko stanowiący jakieś niewielkie ogniwo w łańcuchu organizacji, mający ponad sobą swoich przełożonych, dyrektorów i prezesów. Mimo tego, iż sami często kierują grupą osób, nie potrafią uporać się ze swoimi napięciami i frustracjami przeżywanymi w relacjach z przełożonymi. W związku z czym, bardzo często przemieszczają swoje negatywnie przeżywane emocje na swoich podwładnych, fundując im to, co sami przeżywają, projektując na nich swoje słabości, własne niechciane, nieakceptowane cechy, prowokując często nieprofesjonalnym i niewłaściwym zachowaniem swoich podwładnych do zachowań, które potem odczytują jako skierowane przeciwko sobie, poczytywane jako brak lojalności, niesprawdzenia się na stanowisku itd. Powstaje błędne koło złości, frustracji, niedowartościowania. Osoby tak obciążone oprócz takich zachowań w relacjach zawodowych uciekąją w seks bez zobowiązań, bądż wdają się w krótkotrwałe intensywne romanse, bo emocje, które przeżywają są równie intensywne i mocne. Bardzo często stają się mobberami uprzykrzając życie swoim podwładnym, którzy z kolei przenoszą negatywne przeżycia i afekty z pracy do domu. Osoby te nie są świadome, swoich zachowań, tłumaczą je bardzo często w zupełnie inny, nieadekwatny i mało racjonalny sposób, a tak naprawdę często próbują odzyskać kontrolę, poczucie własnej osłabionej wartości, pewność siebie, lecząc swoje nieuświadomione kompleksy. Na pozór zadowoleni, rzeczywiście bardzo słabi, o kruchym poczuciu siebie, albo wręcz o rozbudowanym na zewnątrz fasadowym poczuciu o własnej wielkości, podczas gdy wnętrze jest kruche, słabe i niepewne. Zdarza się również, że i ten sposób rozładowania napięcia wychodzi na światło dzienne, przyczynia się do kłopotów w pracy, o skokach w bok dowiaduje się współmałżonek, który w poczuciu zdrady wystawia walizki za drzwi...

Czasem zdarza się uratować małżeństwo, kiedy małżonkowie są w stanie dać sobie drugą szansę , trafiają na terapię w parach lub kiedy „delikwent” decyduje się na terapię indywidualną. Jest jeszcze grupa pacjentów, którym nie pomaga seks, alkohol, hazard,odreagowanie i przemieszczanie frustracji na innych, czasem narkotyki, leki... . To pacjenci popadający w coraz większy emocjonalny dół, z którego coraz trudniej im się samym wydobyć. To bardzo często osoby, które przejściowo „radziły” sobie jak powyżej, ale w konsekwencji bagaż ich problemów urósł do rozmiarów, które przygniotły ich tak,że nie mają siły się podnieść. Osoby te zaczynają czuć się z każdym tygodniem coraz gorzej, sama myśl o pracy, która do niedawna stresowała, frustrowała, złościła, zabierała wszystkie myśli, teraz powoduje smutek, poczucie bezradności, bezsilności... „Muszę” zamieniane jest na „nie dam rady”, a potem jest już tylko nic. Wielka pustka, nicość, brak chęci do robienia czegokolwiek, A to już tylko mały krok w stronę depresji. Pacjenci mówią, że są wypaleni, nic im się nie chce, nic nie cieszy, na samą myśl o pójściu do pracy nie czują złości, a ogromny smutek, często pojawiają się łzy. Człowiek jest rozdarty, czuje, że przecież musi pracować, zarabiać, utrzymać rodzinę....ale już nie potrafi. Ta zmiana wcale nie powoduje,że on odzyskuje czas, życie, a rodzina swojego ojca , matkę, męża, żonę... Baa, traci go /ją jeszcze bardziej... Depresja to śmiertelna choroba zbierająca wielkie żniwo i warto to mieć na uwadze. W jaki zatem sposób radzić sobie pracując w środowisku, które generuje tak ogromne obciążenie. Sprawa nie jest łatwa. Czasem bywa i tak, że decydując się na pewien rodzaj pracy, organizację, instytucję warto zastanowić się nad sobą, zapytać siebie: Czego ja tak naprawdę potrzebuję? Czego się obawiam? Co mogę zyskać a co stracić? Jakie będę mieć z tego korzyści, a czym ryzykuję? Co na to moja rodzina? Jak lubię spędzać wolny czas i czy dalej będę go mieć na swoje aktywności? Prawdą jest, że spróbować zawsze warto, ale w sytuacji, gdy zauważamy, że coś niepokojącego zaczyna dziać się z nami, zaczynamy być bardziej nerwowi, rodzina zaczyna narzekać, skarżyć się, nie umiemy odpoczywać, każde wakacje mimo, że na urlopie spędzamy w pracy, bo nasza głowa wciąż jest w biurze, warto powiedzieć sobie stop. Nasz umysł i nasze ciało wysyła nam miliony sygnałów alarmowych, których na codzień nie zauważamy, poddajemy się zmianom, które nie są dla nas dobre, których nie potrzebujemy, które nieświadomie odrzucamy, a mimo to zaczynamy płynąć z tym złym prądem. Kiedy czujemy, że coś złego zaczyna dziać się w naszej pracy, coś co zaczyna źle wpływać na nasze funkcjonowanie- reagujmy. Rozmawiajmy ze swoimi przełożonymi ( na szczęście nie wszyscy są demonami:) - bardzo często taka rozmowa potrafi również im uświadomić problem, z którym być może sami się borykają). Oczywiście może się nie udać, ale spróbować warto, o ile jesteśmy w stanie sami kontrolować swoje stany emocjonalne, reflektować, że przeżywamy to, co przeżywamy, i że te przeżycia nie są wynikiem nas, naszej osobowości, naszych zaniedbań błędów a sytuacji zewnętrznej. Grunt to często rozmawiać z samym sobą, zastanawiać się, mentalizować i analizować swoje refleksje. Dzielić się nimi z osobami bliskimi, kolegami z pracy, z którymi mamy dobre kontakty i których obdarzamy zaufaniem. Jeśli próby zmiany w toksycznym środowisku pracy spełzną na niczym, co bardzo często w dużych firmach, korporacjach i organizacjach jest na porządku dziennym, dla higieny własnego zdrowia psychicznego i fizycznego takie środowisko należy opuścić. Za to swoją postawą być może ośmielimy innych do przyjrzenia się swojej sytuacji i zwrócenia uwagi na własne doświadczenia i przeżycia. Osobom, które nie poradzą sobie sami na czas, pomóc może skuteczna psychoterapia, dzięki której, człowiek potrafi na nowo odzyskać radość życia, odnaleźć sens w pracy ( nowej, innej), przyjemność z codziennych czynności, z życia rodzinnego, seksu, hobby, z obcowania z naturą etc.

Kluczowe jest zachowanie równowagi pomiędzy życiem zawodowym i osobistym, pomiędzy karierą, ambicją a rodziną, duchowością, zdrowiem i rozrywką tzw Work Life Balance. Co możemy robić aby funkcjonować, tak aby zachować w/w równowagę?

:-) szanuj siebie i swój czas prywatny

:-) pracuj wymaganą liczbę godzin i poświęcaj jej dodatkowo taką ilość , którą akceptujesz, która nie obciąża Ciebie i Twoich bliskich. Nie uciekaj w pracę. Jeśli to robisz zastanów się dlaczego??

:-) staraj się nie rozmawiać za dużo w domu o pracy, ale nie unikaj tematu, który Cię gryzie. Jeśli nie będziesz rozmawiać w ogóle , będziesz w domu wyładowywał swoje frustracje. Mów otwarcie o tym co Cię boli

:-)telefon służbowy to telefon służbowy , o ile nie pełnisz dyżuru pod telefonem, wyłączaj go

:-) telefon służbowy/komputer na urlopie zostaje w firmie lub w domu – naprawdę myślisz, że świat i firma zawali się jeśli nie odbierzesz kilku telefonów będąc akurat na wczasach z rodziną? Naucz się na nowo odpoczywać i cieszyć się relaksem i spokojem. Myśląc o pracy, na urlopie jest tylko Twoje ciało, głowa wciąż pracuje :(

:-)staraj się zachowywać zdrowy rozsądek i umiar w tym co robisz

;-) ambicja jest ważna, ale nadgorliwość jest gorsza od.... ( wiadomo)

;-) pamiętaj o swoich bliskich również w pracy. Dzwoń do swojego partnera/partnerki/dziecka w przerwie, zapytaj co u nich, mów co u Ciebie. Miej na biurku zdjęcie swojej rodziny, np. ze wspólnych wakacji

:-) planuj i dziel obowiązki na ważne i pilne i te nieważne i niepilne

;-) miej swoje zainteresowania, hobby

;-) czytaj , słuchaj muzyki

:-) uprawiaj sport, jeśli lubisz to ten, który sprawia Ci przyjemność , jeśli poszukujesz spróbuj spacerów, joggingu, jogi, jazdy na rowerze

;-) * medytuj, zatrzymaj się na chwile, postaraj się głęboko oddychać choćby 5 minut i skup się na tej czynności.

Trenuj uważność, gdziekolwiek jesteś bądź!

Mimo, że niektórzy uważają iż idea WLB powstała w latach 70 w obecnych czasach jest niemożliwa, w związku z globalizacją i  powszechną wirtualizacją, pamiętaj, że to Ty decydujesz jak ma wyglądać Twoje życie, to Ty wybierasz co dla Ciebie dobre i to Twoje życie i zdrowie jest najważniejsze. Możesz pracować, a jednocześnie cieszyć się życiem, nie myśląc o tym, czego nie masz, czego jeszcze nie masz, co mógłbyś mieć, a zwracać uwagę i zadowalać się tym, co tu i teraz już masz, doceniać to do czego doszedłeś będąc na tym etapie życia, w którym się aktualnie znajdujesz. Pamiętaj również, że nie musisz być idealny, baaa, to nawet nie jest możliwe, aby w myśl idei równowagi zawodowo-osobistej być perfekcjonistą w każdej z tych dziedzin- idealnym pracownikiem, szefem, kierownikiem, prezesem a także ojcem/matką, mężem/żoną, synem/córką. Wymagaj od siebie, ale daj sobie również prawo do błędów, nikt z nas nie jest omnipotentny. Miej dystans do tego co robisz, identyfikuj swoje emocje i towarzyszące im myśli, analizuj swoje zachowanie, przyjmuj uwagi innych, pochyl się nad krytyką rodziny, nie zaprzeczaj a priori, analizuj siebie i wyciągaj wnioski, a wysoce prawdopodobne, że uda Ci się przejść przez życie z podniesionym czołem, dystansem, radością i zadowoleniem, a przejściowe kłopoty będziesz umiał wziąć za rogi i odpowiedzialnie, świadomie się z nimi rozprawić. Świadomość siebie, swoich potrzeb przy jednoczesnym inteligentnym wyczuwaniu innych to klucz do opanowania trudnych sytuacji i wyjścia z nich zwycięsko. Być może wtedy nie będziesz musiał korzystać z przysłowiowej terapeutycznej kozetki, natomiast jeśli tylko pewne wątpliwości, niepewności i przeszkody na drodze do samego siebie przysłonią Ci horyzont nie wahaj się skorzystać z pomocy.

Droga do samego siebie czasem jest dość pokręcona i pełna zakamarków i warto udać się w nią z przewodnikiem. Pamiętaj Twoje życie to Twoja historia... Spraw, aby była piękna!